Władca Demonów powraca — halloweenowa uczta wkrótce się zacznie!10/17/2025
Strażnicy, triumf ostatniego Halloween wciąż żywo tkwi w naszej pamięci. Pod krwawym księżycem nad Fiordem Heilung staliśmy ramię w ramię z innymi śmiałkami i wreszcie powaliliśmy powracającego Władcę Demonów — Mrocznego Rycerza. Wierzyliśmy, że ten z trudem wywalczony triumf przyniesie nam trwały pokój.
Myliliśmy się. Ciemność, która przez tysiąclecia tliła się wewnątrz pieczęci, nie znika tak łatwo. Więzy słabną; słudzy Władcy Demonów gromadzą się w cieniach, wyczekując „tego dnia”.

I oto nadszedł dzień zemsty. Najwierniejszy poplecznik Władcy — przerażająca sylwetka odziana w „niosący trumnę” — zdołał w przeddzień tegorocznego Halloween osłabić pieczęć głęboko pod Fiordem Heilung.
Mroczny Rycerz się przebudza! Bezkresna widmowa legia gotowa jest runąć niczym przypływ i po raz kolejny przetoczyć się przez nasz świat.
Lecz „tego dnia” nie wyczekiwał jedynie Władca Demonów. Tym razem Strażnicy stoją gotowi — z niejedną „niespodzianką” dla sił zła — a niezłomna wola pierwszych Strażników pradawnych czasów cicho budzi się w ich żyłach…
Gdy światło i mrok splatają się ze sobą, groźba Władcy Demonów może nigdy nie zniknąć całkiem. Tylko pamiętając każdy bój, każde poświęcenie i każdy triumf, zdołamy bez lęku stawić czoła nadciągającej nocy. Dlatego też najwięksi rzemieślnicy naszej epoki, zainspirowani paladynem, który przed wiekami jako pierwszy zapieczętował Władcę Demonów, przelali całe swoje mistrzostwo w wykucie legendarnego Długi miecz i tarcza.
Jego imię brzmi: „karoliński blask”.
Na Długim mieczu i tarczy wyryto nieśmiertelny ślub pierwszych bohaterów: „Niech moje ciało stanie się tarczą, która daje schronienie wszystkim; niech moje serce będzie płomieniem, który przepala mrok.” Artefakt czeka na nowego bohatera, gotowego przejąć tę niezłomną wolę.

Strażnicy, plan Mrocznego Wyznawcy zbliża się do spełnienia, a szaleńczy śmiech Władcy Demonów już niesie się echem nad Fiordem Heilung. Zbierzcie siły, wezwijcie potężne posiłki i pozwólcie, by światło „karolińskiego blasku” raz jeszcze rozżarzyło się nad tym spowitym w cienie polem bitwy.


